piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 5

Przez ten cały czas który tutaj jestem czuje się potwornie nie mam z kim nawet o tym pogadać. Louis zawsze jak przychodzi próbuje coś ze mnie wyciągnąć co mnie gryzie ale nawet jemu nie zaufam bo chodzi z Eleanor, ta dziewczyna zwyczajnie mnie nienawidzi tylko ciekawe co jej jest takiego zrobiłam. Te moje rozmyślenia stają się powoli nude, niech sie w moim życiu zacznie coś dziać !
-Mogę wejść ? - Usłyszałam głos dochodzący zza drzwi pewnie to Louis.
-Jasne . - Tak jak się nie myliłam był to Louis . - Coś się stało ?
-Nie, a właściwie ... potrzebuje pomocy dziewczyny .
-Czyli mojej
-No jak już zdążyłaś to zauważyć to tak . Chodzi o Eleanor ...
-Pewnie ma jakies urodziny a ty nie wiesz co takiej pięknej, uzdolnionej i miłej dziewczynie kupić, prawda ?-Przerwałam mu ale no o co innego może się pytać "dziewczyny" zamiast swoich "cudownych" kolegów.
-Nie, nie o to chodziło - po jego słowach troszkę źle się poczułam, bo widać że go coś boli i to raczej nie cudowne urodziny Eleanor.
-Więc o co ?
-Bo widzisz.. od paru miesięcy coraz bardziej źle czuje się w tym związku kiedys było inaczej codziennie razem, a teraz ona albo imprezy albo koleżanki i zakupy .
-No co się dziwisz to jest dzieczyna.
-Ale mogłaby się ograniczać i trochę czasu zostawić mi, a nie przelotem da mi buziaka powie "cześć " a za minute już "pa".
-Hmm... to bardzo trudna teoria panie Louis - złączyłam palce z palcami udawałam panią psycholog co wywołało u Louisa śmiech, nie lubię patrzeć na czyjeś cierpienie a trochę zabawy mi nie zaszkodzi, a dawno się nie śmiałam pierwszy raz w życiu miałam ochotę zrobić coś szalonego, pierwszy raz czułam jak hormony mi buzują. Co się ze mną dzieje nie powinnam się tak zachowywać .
-Więc co pani stwierdza panno Amy stażystko ?
-Stwierdzam, iż Eleanor jest zadufaną w sobie księżniczką, która myśli wyłącznie o sobie nie myśli o uczuciach innych i lubi być w centrum uwagi . -Spoważnieliśmy popatrzyliśmy się na siebie, a Louis z po prostu się we mnie wtulił . - No już Louis daj spokój to ona powinna się martwić o ciebie, a nie ty za nią to ona zawiniła i to ty powinieneś działać, pogadaj z nią o tym tak jak ze mną, pomijając panią psycholog. -I Louis znów padł ofiarą śmiechów zmieszanych z łzami . Louis oznajmił mi, że musi już iść więc w ostateczności się z nim pożegnałam.
-Eeeej właśnie co robisz tak za godzinę  ?
-Pewnie pójde sie myć i spać a o co chodzi?
-Pójdziesz ze mną i chłopakami na imprezkę ?
-Tylko ty i chłopcy ?
-Tylko ja i chłopcy - Odpowiedział rozbawiony Louis
-Niech będzie tylko musze się ubrać, umyć itp
-Ok przyjedziemy po ciebie o równej 20
-Jasne, pa ! - Dałam mu jeszcze buziaka w policzek bo nalegał, a jemu nie da się odmówić, uwierzcie chciał zostać u mnie w pokoju a wtedy nici z imprezy na którą byłam szczerze mówiąc nieźle nakręcona. Czemu mam teraz inne podejście wcześniej nigdy bym  nie pomyślała o jakiej kolwiek zabawie .. Ugh Amy nie myśl tyle! Idź się ubierać .Weszłam więc do łazienki i pierwsze co zrobiłam to się umyłam potem wysuszyłam włosy i zabrałam się za malowanie, nałożyłam na siebie pudru, tuszu do rzęs i kredki. Uznałam, że moja twarz wygląda już dość przyzwoicie . Zabrałam się do szukania ciuchów śpiewając przy tym piosenkę

Ellie Goulding-Your song . Po moich poszukiwaniach w końcu udało mi się znaleźć coś normalnego dobrze, że byłam na zakupach bo nie miałabym nic.  Ubrałam na siebie czarną sukienke  i wszystko co było czarne dopasowałam, od zawsze lubiłam czarne albo czerwone kolory przyciągały mnie . Teraz pozostało mi tylko czekanie, poszłam sobie do mojego kącika w którym były instrumenty i zasiadłam do pianina, zaczęłam śpiewać piosenkę którą zawsze śpiewam grając na fortepianie czyli jak już wiecie Skinny Love . Grając zapomniałam o całym świecie nic nie słyszałam oprócz muzyki, gdybym miała wskazać najpiękniejszą chwile była by na pewno ta chwila . Skończyłam ostatnią zwrotkę i przejechałam palcami po klawiszach . 
-Cudownie - Podskoczyłam jak oparzona gdy usłyszałam kogos głos nie chciałam się odwracać bo bałam się kto by to mógł być, głos miał znajomy aż za znajomy. Znieruchomiałam, ale po chwili moja głowa sama chciała się przenieść do tyłu, gdy już to zrobiła nie wiedziałam co mam powiedzieć i co z sobą zrobić. Przede mną stał Zayn, tak ten Zayn który mi się wkrada do snu i ten nieziemsko przystojny. 
-Co ty tutaj ... ?
-Chłopaki mi kazały po ciebie skoczyć dobrze, że to ja po ciebie poszłem bo nie wiedziałbym jaki tkwi w tobie wspaniały talent . 
-Daj spokój Zayn nic nie słyszałeś, ok ? 
-Czemu taka jesteś? 
-Czyli jaka ? 
-Zamknięta w sobie, nie chcesz żeby ktoś się o tobie dowiedział czegoś więcej 
-Po co ktoś ma to robić ?
-Bo jesteś śliczna i wspaniała nie powinnaś marnować takiego talentu i całego swojego życia bo cudowne na pewno nie jest, ale masz prawo je zmienić Amy - Po jego słowach znów znieruchomiałam.. może miał racje.
-Dziękuje za te słowa masz rację ale niech to zostanie między nami ok ?
-Ok i ślicznie wyglądasz 
-Dziękuje ty również, idziemy ? 
-Idziemy ! 

_________________________________________
Możliwe, że dziś kolejna część ;D xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz