poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział 3

-To kied
y mają pojawić się ci twoi znajomi ?
-Powinni już być. -I jak na zawołanie do domu wpadła zgraja chłopców, którzy zachowywali się jak małe dzieci wyszłam z salonu zaraz jak przyszli nie miałam ochoty z nimi siedzieć jakoś nie kręci mnie przebywanie z ludźmi których nie znam, ale mimo wszystko coś  mnie pchało do nich, przyciągało, nie tak samo jak Zayn bo on przeszedł moje najmniejsze oczekiwania jest piękny, a jego oczy... Nie, Amy koniec nie myślimy o żadnym facecie daj sobie spokój, nie możesz tak po prostu się zauroczyć w kimś kogo znasz pierwszy raz to jest niedorzeczne . Siedziałam sobie w kuchni i przysłuchiwałam się o czym mówią chłopcy, rozmawiali o jakieś płycie, ale było też słychać śmiechy, wiem już jedno, nie potrafią być poważni . Drzwi znów sie otwarły i zamknęły z hukiem.
-Gdzie ojciec?-usłyszałm głos jakieś dziewczyny pewnie tej całej Eleanor.
-Siedzi jeszcze w wytwórni ma jakieś sprawy /
-Ugh.. ok. A gdzie ta cała Amy chce zobaczyć ten jej krzywy ryjek .
-Bądź dla niej miła kochanie - Odpowiedział jej Louis
-Chyba sobie żartujesz, ta dziewczyna przyjechała tutaj z dnia na dzień i myśli, że się z nią zaprzyjaźnię i zostaniemy siostrami ? No way ! - W tej o to chwili poczułam jak cała złość we mnie aż paruje, jeszcze jedno jej słowo i wyjdę z kuchni jej przypiepszyć .  Dlaczego ktoś zawsze musi spiepszyć mi tak dobry humor, widać szuka problemów lepiej, żeby mi nie wchodziła w drogę.
-Eleanor uspokój się, ta dziewczyna ci jeszcze nic nie zrobiła..-tym razem powiedział jakiś inny chłopak którego niestety nie kojarzyłam, nie znam tu wszystkich dopiero zaczynam. 
-Stop, czemu wy ją w ogóle bronicie.. Louis kochanie ...-boże ale mnie drażni!
-Co ja, ja sie nie wtrącam .
-Ehh dobra ide sie napisać chce ktoś coś ? - O nie ona tu idzie, jak mi cos powie to trzymajcie mnie bo jej te sztuczne rzęsy powyrywam i włożę do dupy. Weszła do kuchni i staneła jak wryta zerkając od dołu do góry ilustrując czy to na pewno jestem ja .
-Eleanor- chyba mi sie przedstawiła, ale po jej głosie nie mogłam tego stwierdzić .
-yym super
-Nie masz zamiaru się przedstawić ?
-Wiesz po tym co już wyleciało z twoich pięknych botoksowych ust...nie, nie mam zamiaru ci się przedstawiać chociaż wydaje mi się, że powinnaś znać siostre . -Nie odezwała się tylko podeszła do lodówki wyciągła sok i nalała sobie go szklanki po czym zaraz momentalnie wybiegła z kuchni .Czyżbym ją zgasiła, a taka cwana wydawała się być niecałe 5 minut  temu. Nigdy nie pojmę takich ludzi jak Eleanor. Wyszłam z kuchni i postanowiłam pozwiedzać trochę dom bo jak na razie wiem gdzie znajduje się kuchnia, salon i mój pokój . Weszłam do pierwszych lepszych drzwi i znalazłam się w jakimś gabinecie pewnie mojego ojca, miał pełno płyt. Kolejne pomieszczenie, a w nich pokój jak dobrze zgaduje Eleanor, muszę przyznać, że nie jest taki zły miała dużą szafę i pełno półek na buty, co za dziewczyna... Następne drzwi jakie otworzyłam były drzwiami największymi powoli je otworzyłam, a moim oczom ukazał się pokój w którym było pełno instrumentów i mini studnio nagraniowe, piękne, od zawsze o czymś takim marzyłam, ale do tej pory to marzenie było tak bardzo mało prawdopodobne, że prawie w ogóle . Usiadłam przed fortepianem i zaczęłam grać piosenkę, którą tak bardzo uwielbiała moja mama, była to bardzo trudna piosenka dla większości, mi nie sprawiała ona problemów a bardziej pozwalała urwać się od codzienności zamknąć oczy i po prostu dać się ponieść. Kończyłam już ostatnie słowa piosenki otworzyłam oczy, co zobaczyłam? To co zawsze szarą teraźniejszość, nigdy jej nie polubię, nie rozumiem jak ktoś może cieszyć się z każdej chwili,  może myśle tak ponieważ jestem typem dziewczyny która nie lubi towarzystwa innych i całe swoje dzieciństwo przesiedziałam w domu z mamą ale nie czuje sie jakby to był czas stracony bo to właśnie ona nauczyła mnie jak sobie radzić w trudnych chwilach i za to jej dziękuje .
-Amy !? - Usłyszałam głos jakiegoś mężczyzny wyszłam z pomieszczenia i stałam twarzą w twarz z ojcem.
-Dzień dobry myśle, że pan się nie pozłościł, że tu weszłam ?
-Nie mów mi pan mów mi Paul albo tato ale wiem, że to drugie jest mało konfrontowe jak w tej sytuacji .
-Ma pan racje.
-Amy... Ehh słyszałem, że jesteś trudna ale nie myślałem, że aż tak . Mama mi dużo o tobie opowiadała
-Tak? A mi zawsze powtarzała, że nigdy nie chciałes mieć ze mną do czynienia !
-Co ? nie nigdy tak nie było
-Mama by mnie nie okłamała !
-Chyba jednak tak, Amy wiem o twoim braciszku i wiem co sie z nim stało przykro mi z tego powodu, mama mi wszystko powiedziała, chciałem przyjechać i być z wami w tej chwili ale nie kazała mi się mieszać.
-Nie wieże, że mnie okłamywała
-Może nie chciała, żebys mnie znała?
-Przepraszam ale musze iść do swojego pokoju .

___________________________________________________
Kropka. xD Eh ta moja wena jak już coś wymyśle to szkoda słów. Jeszcze sobie poczekacie na jakies dobre przygody :D wiem, wiem podtrzymuje was w niepeewności . Ale staram sie pisać regularnie i nie wiem czy to mi wychodzi na dobre taki pośpiech .
Czytajcie, komentujcie, poprawiajcie . Pozdrawiam mychy ! :*


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz